wtorek, 12 czerwca 2018

Co zrobić, żeby pracować 24 godziny na dobę?


Praca w domu stała się ostatnio zadziwiająco popularnym tematem. Wszyscy nagle chcą rezygnować z etatu i zostać swoim własnym sterem, żeglarzem, okrętem. Zupełnie mnie to nie dziwi, bo sama postanowiłam sobie, że dopóki naprawdę nie będę musiała i głód mi nie zajrzy w oczy, nie wrócę do pracy od dziewiątej do siedemnastej. Ale zastanówmy się. Czy praca w domu naprawdę jest tak cudowną sprawą, jak może się wydawać? I czy da się tak w ogóle utrzymać?

Od początku.

Nie mieć nad sobą szefa, móc robić sobie przerwy kiedy tylko chcemy i mieć możliwość zrobienia sobie dnia wolnego, kiedy nie mamy ochoty na pracę… Niestety nie jest to takie kolorowe. Tym najważniejszym argumentem za pracą w domu jest to, że to ja jestem swoim szefem i nikt nie stoi nad moją głową. Od razu mogę powiedzieć, że to nie jest prawda. Szefem przedsiębiorcy jest jego klient, bo to on mu płaci. Co prawda sami możemy rozplanować swój czas pracy, ale nie dostaniemy wynagrodzenia, jeśli nie spełnimy wymagań klienta. Tak jest z każdą branżą: jeśli prowadzimy sklep internetowy, musimy wysłać zamówienia, jeśli piszemy bloga, musimy dostarczyć czytelnikom treści, jeśli jesteśmy grafikami-freelancerami, musimy wypełnić zlecenia. Ja z kolei uczę angielskiego, prowadzę prywatne lekcje, szkolenia. Moimi szefami są moi klienci, dla których wykonuję określoną usługę.

Czas pracy.

Innym argumentem jest to, że osoba pracująca w domu sama ustala swoje godziny pracy. Co więcej, osoby, które zastanawiają się nad rozpoczęciem tego rodzaju działalności często myślą, że będą mogły pracować dużo mniej, niż na etacie. To niestety mit, bo prawda jest taka, że w domu pracujemy dużo więcej, niż w biurze.

Problem leży w tym, że kiedy przestajemy pracować dla kogoś, a zaczynamy dla siebie, mimowolnie pracujemy coraz więcej. Dzieje się to szczególnie wtedy, kiedy ta praca jest naszą pasją. Ja na przykład łapię się na tym, że tak naprawdę nie jestem w pracy tylko wtedy, kiedy śpię. Wydawać by się mogło, że pracuję tylko po 3-4 godziny dziennie, kiedy przychodzą do mnie moi uczniowie, albo kiedy muszę gdzieś podjechać poprowadzić zajęcia. Prawda jest taka, że takie lekcje trzeba przygotować, trzeba obmyślić indywidualny plan nauczania dla każdego klienta, znaleźć materiały… I nawet kiedy do wszystko mam już gotowe, dalej zastanawiam się co jeszcze mogłabym poprawić, co dodać. Z tego, co wiem, nie jestem pojedynczym przypadkiem.

Oddzielenie pracy od życia prywatnego (tak zwany life - work balance) to ogromne wyzwanie i na tym polu praca na etacie absolutnie wygrywa. Oczywiście w niektórych branżach zabiera się papiery do domu, ale zwykle dzień kończy, powiedzmy, o siedemnastej i potem mamy czas wolny. Życie freelancera wygląda zwykle zupełnie inaczej i nie jest to specjalnie zdrowe.

Jaka praca, taka płaca?

Kolejną sprawą jest kwestia wypłaty. O ile na etacie mamy pewne pieniądze na koncie co miesiąc, freelancerzy nie mają tak łatwo. Ja akurat nie mam tego problemu, bo większość moich klientów płaci mi od razu (poza firmami, dla których czasem pracuję, ale tutaj też nie miałam do tej pory specjalnych problemów) i widujemy się na żywo, więc nie ma tutaj opcji, żeby ktoś mi nie zapłacił. Jednak bywa różnie. Nie jest tajemnicą, że klienci mają problem z płaceniem freelancerom na czas, przedłużają termin płatności jak tylko się da i nierzadko trzeba się kłócić o to, żeby w ogóle dostać pieniądze za swoją usługę. Chyba nie muszę długo mówić o tym jak śmieszne to jest.

W każdym razie praca na etacie jest opcją, która przysporzy nam mniej kłopotu i oszczędzi nerwów jeśli chodzi o wypłaty.

W takim razie nie warto?

Warto. Oczywiście, że warto. Jak już powiedziałam na początku, ja nie chcę wracać na etat. Kręci mnie zarządzanie moją pracą, decydowanie o tym ile pracuję (nawet jeśli mam świadomość tego, że pracuję za dużo) i o tym ile zarobię. Nie muszę się martwić tym, jak pogodzę pracę ze studiami, bo mogę wszystko sobie ustalić tak, jak sobie tego życzę.

Jeśli myślicie o pracy w domu, go for it, ale rozważcie sobie najpierw wszystkie wady i zalety tego rozwiązania i nie skaczcie na głęboką wodę, bo interes może nie iść na początku. Nie mniej jednak, bądźcie sobie sterem, żeglarzem, okrętem, bo warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz